Dlaczego mówienie po angielsku jest takie trudne?

mówienie po angielsku

Co w tym mówieniu jest, że przychodzi z takim trudem? Dlaczego często po wielu latach nauki i doświadczeń wciąż największy problem mamy z komunikowaniem się? W mojej ocenie są tego co najmniej trzy powody. Dziś powiem Wam o jednym z nich.

Uczyłam się niemieckiego przez dwanaście lat mojego życia. Zaczęło się w podstawówce, potem gimnazjum i liceum, a na studiach jeszcze przez rok czy dwa miałam lektorat z tego języka. Nie odpuszczałam sobie za bardzo. Zawsze miałam piątki i nawet zdarzyło mi się zdobywać nagrody w konkursach językowych. Efekt: całkiem sporo rozumiem po niemiecku. Potrafię coś przeczytać, poprawnie wymówić i nawet całkiem nieźle zinterpretować. Nie potrafię mówić. Poza kilkoma podstawowymi zdaniami, które wypowiem nawet obudzona w środku nocy, zbudowanie poprawnego zdania sprawia mi problem. Fakt, że moja przerwa w kontakcie z językiem trwa już dobre 10 lat, ale nawet kilka ładnych lat wstecz nie byłabym w stanie swobodnie porozmawiać z Niemcem na ulicy. Jak to się stało, że dwanaście lat mojego życia nie pozostawiło po sobie znaczącego śladu?

Jak wyglądała Twoja edukacja językowa?

Aby coś potrafić, trzeba to ćwiczyć. A zatem, jeśli chcę komunikować się w języku obcym, muszę ćwiczyć mówienie. Tymczasem, jeśli zastanowię się nad tym na co kładło się nacisk w szkole na lekcjach niemieckiego, przypominają mi się czytanki, ćwiczenia gramatyczne i nagrania do odsłuchiwania, choć te ostatnie nieco rzadziej niż czytanie i grama. Było też pisanie: wypracowania i kartkówki. Nauka słówek – wiadomo. Zdarzało się, że uczyliśmy się czegoś na pamięć, jakiś wiersz czy przygotowanych kilka zdań o sobie. A rozmowa? Nie było tego zbyt wiele. 

A Ty jak często ćwiczyłeś rozmowę w języku obcym, którego uczyłeś się w szkole?

W szkole którą pamiętam, i niestety wciąż w wielu dzisiejszych szkołach, nie ćwiczy się zbyt wiele mówienia, a na rozmowę – komunikację w dwóch kierunkach – jest jeszcze mniej przestrzeni. Pewne elementy komunikacji muszą znaleźć się w programach nauczania, bo są sprawdzane choćby na maturze, ale wciąż poświęca się im mniej uwagi niż innym umiejętnościom. Dlaczego?

Tak jest łatwiej.

Pierwsza kwestia to względy praktyczne. W dużej grupie uczniów w szkole niezwykle ważnym elementem jest dyscyplina. Każdy nauczyciel dąży do tego, żeby we względnej ciszy móc przeprowadzić zajęcia, mając na uwadze swoje i swoich uczniów zdrowie psychofizyczne. A co najlepiej robi się zachowując ciszę? Czyta, pisze, ewentualnie słucha się jednej osoby czy nagrania. Kiedy wszyscy zaczynają coś mówić, a co gorsza przemieszczać się po klasie to wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli i tworzy się chaos. No więc najwygodniejszymi ćwiczeniami do przeprowadzenia w grupie są: wykład i praca indywidualna (czytanki, przepisywanie z tablicy, uzupełnianie luk i wypracowania są wręcz idealne). Czy to nie brzmi dziwnie znajomo? 

Po co się uczymy?

Zastanawialiście się kiedyś jaki jest cel szkolnej nauki języka? W statutach, programach i udokumentowanych założeniach wszystko może i brzmi dobrze. Uczeń powinien potrafić się komunikować, rozumieć swoich rozmówców, ich kulturę języka i tak dalej. Poza tym oczywiście musi umieć czytać, pisać, czy poprawnie wymawiać. W rzeczywistości nauka języka w szkole ma prowadzić do zdanego egzaminu końcowego. Nauczyciele rozliczani są z wyników egzaminów zarówno przez uczniów, rodziców, dyrektorów jak i innych zwierzchników. A że każdy egzamin ma głównie formę pisemną (zapomnijmy o części ustnej, bo nawet studia wyższe nie biorą pod uwagę tego wyniku), programy nauczania, podręczniki i sami nauczyciele koncentrują się na umiejętnościach “ważniejszych” niż mówienie.

Błędne koło

Nauczyciele to też uczniowie swoich nauczycieli. Jeśli nikt ich inaczej nie poinstruuje, będą powielać metody, które znają z doświadczenia. A niestety jakość szkolenia przyszłych nauczycieli na studiach wyższych pozostawia wiele do życzenia, i mówię to zarówno jako filolog po studiach jak i osoba, która ukończyła studium pedagogiczne ze specjalizacją do nauczania języków obcych. Co prawda to było już kilka lat temu, ale teraz wciąż rekrutuję nowych lektorów w swojej szkole językowej i mam podstawy aby twierdzić, że w tym temacie niewiele się zmieniło.

Ten tekst nie ma na celu krytyki polskiego szkolnictwa (no może odrobinę). Wiem, że istnieją doskonali nauczyciele, pasjonaci, którzy wymykają się wszelkiej generalizacji. Wiem, że są szkoły, w których jakość nauczania jest ważniejsza niż statystyki. Jednak są to wciąż wyjątki. 

O tym dlaczego polska szkoła wygląda tak jak wygląda można by długo mówić, a i tak niewiele to zmieni, więc podsumujmy jednym zdaniem: część winy za to, że nie potrafimy sprawnie mówić w językach obcych, których przez lata się uczymy spoczywa na systemie, którego częścią jest każdy, kto przeszedł drogę szkolnej edukacji. O tym jakie są dwa inne powody tych trudności napiszę w kolejnym artykule.

Chcesz udostępnić? Super!

Cześć! Jestem Weronika

Cześć! Jestem Weronika

i w telegraficznym skrócie uczę dorosłych języka angielskiego. Nie obiecuję, że nauczysz się języka w 2 tygodnie, ale wiem jak sprawić abyś miał/a NIESAMOWITE REZULTATY. Zaciekawiłam Cię? Zacznij od zapisania się na newsletter, a opowiem Ci w nim jakie masz DARMOWE możliwości nauki ze mną. Do zobaczenia po drugiej stronie!

Moja szkoła językowa:

Dołącz do społeczności!