Wiecie jak wielkim jestem zwolennikiem nauki „przy okazji”. I tym razem zaproponuję Wam skuteczny sposób na słówka, który nie wymaga zupełnie żadnego wysiłku, a wszystko podczas… zakupów.
Powszechnie wiadomo, że robienie zakupów bez listy produktów, których potrzebujemy to strata czasu, pieniędzy i energii. Listy zakupów to absolutne must do również dlatego, że mogą nam pomóc w nauce języka. Wystarczy, że zadbamy o to, aby robić je w języku docelowym. Ot cała filozofia. Ale od początku…
Dlaczego to działa?
Pierwszy krok to stworzenie listy zakupów. Musimy zastanowić się przez chwilę, przypomnieć sobie nazwy produktów, albo poszukać ich w słowniku (tutaj tylko wspomnę że tłumacz Google to nie słownik). Zajmuje to zaledwie krótką chwilę, ale poszerza nasz zasób słownictwa i zmusza do odkurzania zasobów, które mamy w pamięci.
Kolejny etap ma miejsce już pomiędzy sklepowymi regałami. Śledząc obcojęzyczną listę, przypominamy sobie nowe i nienowe wyrażenia mimo woli. Powtarzanie to działanie.
I na koniec, zakupy do czynność powtarzalna, a więc oba kroki przechodzimy wielokrotnie w krótkich odstępach czasu. Za każdym razem tworzenie nowej listy jest coraz bardziej automatyczne i naturalne. Sporadycznie pojawiają się nowe elementy, które też utrwalają się w naszej pamięci.
Jeszcze łatwiej, jeszcze intensywniej
Idąc o krok dalej, mam też sposób dla wielbicieli rozwiązań nieco bardziej zaawansowanych technologicznie. Poszukując dobrego narzędzia do organizacji codziennych zakupów, trafiłam na Bring!, który wydał mi się idealny do nauki języka angielskiego lub niemieckiego, choć pewnie nie to było założeniem twórców aplikacji.
Bring! to bardzo prosta, bezpłatna aplikacja do tworzenia list zakupów codziennych. Produkty wybiera się spośród sugerowanych, pogrupowanych w kategoriach, kwadratów na których widnieją również obrazki. Zamiast więc samemu wpisywać nazwy produktów, wybieramy te pola, które nas interesują i przenosimy je na listę zakupów. Dzięki obrazkom, nawet jeśli zapomnimy w sklepie co oznaczało dane słowo, będzie nam łatwiej je sobie przypomnieć. Produkty, które kupiliśmy znikają z listy zakupów, ale pozostają w grupie ostatnio wybieranych, a więc z łatwością przypominamy sobie poznane już słownictwo. Wreszcie, nawet jeśli potrzebujemy produktu, którego nie ma wśród tych sugerowanych przez aplikację, możemy samodzielnie wpisać jego nazwę i wybrać ikonę z symbolem.
Dzięki możliwości współdzielenia list zakupów ze znajomymi czy członkami rodziny, możemy uczyć się wspólnie z naszymi bliskimi. Wzajemna motywacja i podrzucanie sobie coraz to nowszych słów do zapamiętania sprzyja rozwojowi językowemu.
Czy są jakieś minusy? Niestety aplikacja stworzona jest jak na razie w dwóch wersjach językowych: angielskiej i niemieckiej, więc osobom uczącym się innych języków pozostaje wpisywać nazwy produktów samemu. Wciąż jednak można skorzystać z aplikacji, które mają więcej języków do wyboru, jak np. ListOn. Jestem przekonana, że jeśli poszukacie podobnego narzędzia w języku, którego się uczycie, bez trudu znajdziecie coś dla siebie. Udanych zakupów!